Maskotki towarzyszące mistrzostwom świata w piłce nożnej dla wielu fanów są istotną częścią oprawy poszczególnych edycji tego największego na świecie święta piłki na poziomie międzynarodowym. Mało jednak kto wie, że idea maskotek jest stosunkowo świeżym pomysłem, w zasadzie śmiało można powiedzieć, że z perspektywy czasu wyraźnie widać, iż miały one znaczny wpływ na sukces niektórych edycji Mundialu, a to z racji coraz bardziej powszechnej telewizji, a następnie, już w XXI wieku, Internetu. Gdyby nie owe nośniki mediów, pomysł tworzenia maskotek towarzyszącym kolejnym mistrzostwom nie wyszedłby poza kwestię umieszczania owych na folderach reklamowych, banerach i innych mniej nośnych i przez to mniej widocznych dla fanów materiałach. We współczesnych nam czasach chyba nikt nie wyobraża sobie kolejnych mistrzostw świata bez towarzyszącej tym zawodom ozdoby, w postaci maskotki lub maskotek.
WORLD CUP WILLIE – ANGLIA 1966
Pomimo tego, iż pierwsze mistrzostwa świata w piłce nożnej są organizowane od 1930 roku, idea maskotki pojawiła się po raz pierwszy w historii tych rozgrywek na Mistrzostwach Świata 1966, w Anglii, gdzie światu zaprezentowano w tej roli pociesznego zwierzaka, lwa Willy’ego. Jego twórcą był ilustrator wielu angielskich książek, Reg Hoye, który obrał sobie lwa jako maskotkę, na cześć swojego synka, Leo. Dobór lwa okazał się trafny także z tego powodu, iż uzewnętrzniał on królewską naturę Anglii, a jak wiadomo Leo, czyli lew po łacinie, jest najbardziej znanym królem wśród zwierzaków. World Cup Willie, bo tak nazywał się fachowo zwierzak Hoye’a, nosił na sobie klasyczne angielskie barwy, niebieską koszulkę z czerwonym krzyżem, a na rysunku kopał pociesznie piłkę. Nie będziemy się czepiać tego, że ma zamknięte oczy, powiedzmy, że jego wysokie umiejętności w żonglerce nie wymagały, aby miał je otwarte i skupione na piłce…
JUANITO – MEKSYK 1970
Następna maskotka w historii mistrzostw świata pojawiła się na kolejnej edycji tego turnieju, Mundialu 1970, w Meksyku. Co prawda w tym kraju ciężko jest znaleźć lwa, ale szczerzy i jowialni Meksykanie inspiracji nie szukali długo – postanowili, że atrybut organizowanych przez nich mistrzostw będzie uzewnętrzniał ich osobowość i naturę przeciętnego „ziomka”. Tak powstał Juanito, pocieszny, nieco pulchny chłoptaś, ubrany w meksykańskie barwy narodowe i w duże sombrero na głowie. Oczywiście Juanito ma u nogi piłkę, ale po jego nieco wystającym brzusiu możemy wywnioskować, że nie jest chyba zbyt aktywny w jej „użytkowaniu”. Juanito jest kolejną maskotką, która ma zamknięte oczy, ale chwila! Ma je otwarte, ale zasłaniają je nieco pulchne oczka meksykańskiej maskotki. Złośliwi twierdzą, że chłopaczek-maskotka powinien trzymać także buritto oraz tequillę, co by dopełniło „zgodności” jego wizerunku z obrazem przeciętnego Meksykanina. My dodalibyśmy jeszcze wąsa, ale i bez tego nam się podoba.
TIP I TAP – RFN 1974
Gospodarzem następnych mistrzostwa świata była RFN, która chyba pozazdrościła poprzednikom udanego Juanito i poszła tym śladem. Tak powstali Tip i Tap. Czy to jacyś dalecy kuzyni amerykańskiego Flipa i jego kumpla Flapa? Nie wiemy, wiemy tylko, że projekt maskotki jest dosyć „koszerny” i oszczędny w barwach i pomyśle – objęci zgodnie Tip i Tap ubrani są w biało czarne stroje (im tez wystają brzuszki, ale to chyba ze względu na przykrótkie koszulki) i jeden z nich trzyma piłkę. Chłopaczki są nieco rumiani na policzkach, czyżby „powstali” podczas sławnego święta piwa, Oktoberfestu? Mają także ciut za duże buty, ale może się czepiamy za bardzo?
GAUCHITO – ARGENTYNA 1978
Jeżeli możemy podejrzewać RFN o ściąganie wzoru swojej maskotki od swojego starszego kuzyna z Meksyku, to atrybut następnego Mundialu, tego z 1978 roku, rozgrywanego w Argentynie, musi być już chyba dawno zaginionym bratem bliźniakiem Juanito. Przybrany w niebiesko-białe barwy Argentyny, Gauchito (tak, nazwa także podobna) różni się w zasadzie tylko tym od meksykańskiej maskotki, że ma na szyi apaszkę, a w ręku trzyma bicz. Gauchito ma u nogi piłkę, co prawda jej nie odbija, ale wygląda, jakby zaraz miał to zrobić – nie jest tak pulchny jak jego „wzór”, Juanito, więc chyba coś tam trenuje, prawda?
NARANJITO – HISZPANIA 1982
Kolejną maskotką towarzyszącą mistrzostwom świata był Naranjito, czyli „pomarańcza” po hiszpańsku, albowiem tam rozgrywano mistrzostwa świata w 1982 roku. Hiszpański Naranjito jest po prostu sobą, czyli pomarańczą, tyle, że ubraną w strój reprezentacji Hiszpanii. Pod lewym ramieniem trzyma piłkę, co prawda jej nie odbija (jest bramkarzem?) ale widać, że tryska z jego lica ochota do gry.
PIQUE – MEKSYK 1986
Historia zatoczyła koło i gospodarzem kolejnych mistrzostw świata, tych z 1986 roku, ponownie został Meksyk. Kto lub bardziej, co, zostało maskotką Mundialu? Otóż była nim… męska papryczka jalapeno, wąsaty stworek o imieniu Pique. Miał on pomysłowe sombrero w kształcie papryczki właśnie, wspomnianego wąsa oraz stosunkowo dużą piłkę u jeszcze większych stóp. Wąsaty Pique nie ma za to, jak Juanito, drobnej nadwagi, cóż, w zasadzie możemy nawet stwierdzić, że był nawet za szczupły z racji swojej drobnej budowy. A może to było tak, że Pique jadł za dużo papryczki, rozpił się tequilą i zapuścił wąsa? Fakt faktem, był znacznie bardziej udany, niż Juanito.
CIAO – WŁOCHY 1990
Swoisty przełom w dobieraniu maskotek z okazji kolejnych mistrzostw świata nastąpił we Włoszech. Tam gospodarze Mundialu 1990 zaprezentowali światu nieco abstrakcyjną konstrukcję, w postaci figurki złożonej z… klocków pokolorowanych we włoskie barwy narodowe. Co ciekawe, Ciao, bo tak nazywała się pomysłowa konstrukcja gospodarzy, miał zamiast głowy piłkę. A gdzie właściwa głowa? No cóż, być może, jak wielu włoskich fanów, stracił ją właśnie dla piłki? Ciao jest do tej pory jedną z najbardziej charakterystycznych maskotek w historii mistrzostw świata.
STRIKER – USA 1994
Organizatorami kolejnego Mundialu były Stany Zjednoczone. Nieobyty w świecie piłki nożnej przebojowy naród nie wysilił się za bardzo i postanowił za bohatera swoich mistrzostw obrać psa. Pies jak pies, nazywał się Striker, czyli napastnik, i uważnie obserwował znajdującą się u pod jego stopą piłkę. Prezentująca amerykańskie barwy psina wygląda na zadowolonego, ale nie wykluczamy, iż tak uważnie patrzy na swoją piłkę, bo po prostu nie za bardzo wie co z nią zrobić. To oczywiście żart, co nie zmienia faktu, iż pocieszny zwierzak nie zapadł jakoś wyraźnie w pamięć fanów.
FOOTIX – FRANCJA 1998
Czas na kolejną maskotkę, z okazji następnej edycji mistrzostw świata. Tym razem wypadło na Francję 1998, gdzie z dumą prezentował się niebieski kogut, czyli tradycyjne zwierzę gospodarzy. Jak to kogut, miał czerwony czub na głowie i żółty dziób. Maskotka nazywała się Footix, co jest kombinacją słów „foot”, czyli stopa, z sufiksem „-ix”, co z kolei wskazuje na galijski rodowód uśmiechniętego kuraka. Footix trzyma piłkę nożną w prawej ręce (skrzydle?) i chociaż jej nie odbija, to ma taką minę, jakby mówił: umiem żonglować, ale nie będę cwaniakował i się popisywał.
ATO, KAZ, NIK (SFERIX) – KOREA I JAPONIA 2002
Doszliśmy do kolejnej edycji święta piłkarskiego, czyli Mistrzostw Świata 2002, Korea i Japonia. Co my tu mamy? Aż trzy maskotki, które razem tworzą w zasadzie jedność – barwne i abstrakcyjne stworki, o imionach Ato, Kaz i Nik, razem nazywane Sferixem. Pomysłowi Japończycy wraz z Koreańczykami wymyślili nawet fikcyjną historię towarzyszącą ich maskotce – otóż trójka stworków uprawia Atmoball, sport podobny do piłki nożnej, gdzie Ato jest trenerem, a Kaz i Nik są zawodnikami. Imiona maskotkom dobrano poprzez głosowanie wśród obywateli krajów, które były gospodarzami imprezy.
GOLEO VI i PILLIE – NIEMCY 2006
Obserwując maskotkę następnych gospodarzy mistrzostw świata, rozegranego w 2006 roku Mundialu w Niemczech, można dojść do wniosku, że pocieszny, angielski World Cup Willie z 1966 roku dorósł, zmężniał i… przeniósł się do Niemiec właśnie. Symbolem tej edycji zawodów został bowiem niejaki lew Goleo VI (czyżby cyborg VI generacji?), a towarzyszyła mu gadająca piłka, Pillie. Lew jak lew, ma grzywę i ogon, ale niektórzy zwracali uwagę na fakt, iż wyraźnie gotowy do boju (co widać po minie) Goleo VI zapomniał nałożyć… spodenki. A mówią, że Niemcy nie mają poczucia humoru…
ZAKUMI – RPA 2010
Z racji tego, iż kolejne mistrzostwa świata odbywały się w Republice Południowej Afryki RPA, organizatorzy Mundialu 2010 jako maskotkę zaprezentowali światu niejakiego Zakumi – sympatycznego leoparda, zwierzaka, który jest symbolem kraju. Zieolonowłosy Zakumi nosił na sobie białą koszulkę z logiem turnieju oraz spodenki takiego samego koloru, jak jego bujne włosy. Zakumi to połączenie „ZA” (co oznacza nazwę kraju) oraz słowa „kumi”, co oznacza w kilku afrykańskich językach cyfrę 10. Wyraźnie widać, iż kropkowany Zakumi jest gotowy do gry, na co wskazuje jego zdecydowana poza i piłka trzymana przez niego w prawej łapie.
FULECO – BRAZYLIA 2014
Organizatorzy następnego Mundialu, Mistrzostw Świata 2014, Brazylia, konsultowali swoje propozycje w temacie maskotki z samą FIFA. Efektem tego jest powstanie Fuleco – barwnego zwierzaka o wdzięcznej łacińskiej nazwie „Tolypeutes tricinctus”, czyli pancernika kulowatego, który jest zagrożony wyginięciem i występuje wyłącznie w Brazylii właśnie. Opancerzony w niebieską zbroję pancernika Fuleco, dumnie trzyma przed sobą piłkę, a na koszulce ma napisaną nazwę kraju-gospodarza mistrzostw, wspomnianej Brazylii.
ZABIVAKA – ROSJA 2018
Czas na kolejnego zwierzaka, bo taki rodzaj maskotki wybrali w głosowaniu internetowym obywatele Rosji, która jest gospodarzem Mistrzostw Świata 2018. Zabivaka to sympatyczny wilk, o maści brązowo-białej, mający na sobie strój w barwach narodowych Rosji, który ewidentnie szykuje się do kopnięcia obecnej obok niego piłki. Będzie strzelał? Sam Zabivaka wydaje się być w porządku, ale zdziwienie może budzić fakt, iż na nosie ma okulary, w stylu Clarence Seedorfa, więc albo ma problem ze wzrokiem, albo w wolnych chwilach dorabia jako spawacz…
***
Wydaje się, iż idea posiadania maskotek towarzysząca każdej, od 1966 roku, edycji mistrzostw świata weszła już na stałe do historii futbolu, Niektóre z nich, jak włoski Ciao, dosyć wyraźnie zapadły w pamięci fanów. Inne, jak np. Tip i Tap z RFN, przeszły w zasadzie bez zauważenia. Pozostaje nam czekać, aż kolejny gospodarz, Mundialu 2022, w Katarze, zaprezentuje swoją własną. Być może zostaniemy zaskoczeni czymś wyjątkowym?