Przypominamy sobie o nich w zasadzie dopiero słotną, wietrzną jesienią, a już zimą pojawiają się na głowach niemal każdego z nas. Chociaż i tutaj są wyjątki, bo kibice piłkarscy noszący czapki zimowe tak naprawdę wyciągają je z szaf już wczesną jesienią. A przepraszamy – właściwiej w tym przypadku będzie powiedzieć już „rundą jesienną”. Bo tak naprawdę czapki zimowe to istotny atrybut każdego szanującego się kibica. I nie bez powodu.
produkcja@bigfootball.pl
Czapki zimowe na zamówienie
Na początku należy wyraźnie zastrzec, że czapki zimowe jako element akcesorium kibicowskiego są z nami tak naprawdę już całkiem długo. Tak, kochani – czasy, gdy zimowa czapka kojarzyła się nam z babcinym pampuchem naciąganym aż na oczy mamy za sobą! Takie milusie czapusie zostawmy waszym/naszym dzieciom, chociaż – jak się zaraz przekonacie – swojej pociesze jak najbardziej można sprawić fajową kibicowską czapkę zimową. Współczesne technologie i metody znakowania pozwalają wyczarować niemal wszystko, jednocześnie zachowując (a nawet podbijając) walory ochronne takowej. Stąd w ostatnich latach to właśnie czapki zimowe są jednym z wyróżniających się akcesoriów odzieżowych, którymi powinien zainteresować się każdy szanujący się fan gały (oczywiście mówimy o piłce nożnej!). Ale zanim pomówimy już stricte o zimowych czapkach dla kibiców, wypadałoby przedstawić w zarysie historię czapek jako takich.
A imię jego było legion!
W świadomości przeciętnego „randoma” (alternatywne określenie przeciętnego obywatela), czapka to… czapka. Kawałek tkaniny/materiału, ewentualnie z daszkiem, pomponikiem lub nausznikami. I tutaj Was zaskoczymy już na starcie. No bo sprawdźmy: baranica, bermyca, biret, bustina, camauro, chaperon, coroza, czako, dekiel, fez, furażerka, giwer, degolówka, krymka, mirliton, papacha, lisiurka, toczek, uszanka. Starczy? No właśnie! I to wszystko są właśnie czapki! Może nie każda nadaje się do noszenia zimą, ale ta (niedokończona) wyliczanka dobitnie udowadnia, że czapka to nie jest „byle co”, jej rodzajów jest naprawdę mnóstwo i tak naprawdę tylko niektóre przebiły się do szerokiej świadomości ludzi, bo większość tego rodzaju okryć głowy to swoiste relikty. Pamiętacie charakterystyczną czapkę Sherlocka Holmesa? Deerstalker – angielska czapka myśliwska. W naszym kraju raczej nikt w takowych nie chodzi (chyba, że w teatrach), podobnie jak np. w ułańskich rogatywkach itd.
Dziękujemy, Czyngis-chanie!
Nie zmienia to faktu, że czapki były z nami od zawsze, a ich wyraźniejsza obecność u nas datuje się od wczesnego średniowiecza, bo właśnie w tych wiekach tak naprawdę narodziły się czapki zimowe. Za ich swoisty pierwowzór można uznać szlafmyce, które nakładano na głowę przed snem chłodnymi porami. Również w wiekach średnich pojawiły się i masowo rozpowszechniły – bynajmniej w naszym kręgu kulturowym (Europa Środkowa i Wschodnia) – ciepłe i grube czapki chroniące przed zimowymi warunkami atmosferycznymi, czyli coś, no obecnie nazywamy uszatkami. Te – podobnie jak setki lat później dresy – przybyły ze wschodu, a dokładniej przyjechały na łbach mongolskich najeźdźców, którzy podbili swego czasu wschodnią (ruską) Europę i zostali w niej zakładając swoje państwo na Krymie. Uszatki zostały rozpowszechnione przez ówczesne ludy ruskie, które doceniły świetne właściwości ochronne takiego okrycia głowy, zwłaszcza w surowych warunkach szybko nadciągającej zimy. Uszatka po dziś dzień kojarzy się z „ruskimi” i jest świetnie znana również i u nas. To najcieplejszy rodzaj czapek zimowych. I tutaj mała ciekawostka – czy wiedzieliście, że w Polsce cechy czapnicze istniały już w XIV wieku?
W kontekście kibicowskich czapek zimowych nie sposób nie wspomnieć o modowej roli tej części odzieży. Otóż czapki jako nakrycie głowy były znane oczywiście już w starożytności i oprócz pełnienia funkcji ochronnej (przed wiatrem, deszczem itd.) stanowiły również wyznacznik statusu noszącego i/lub jego funkcji publicznej/społecznej, czego dobrym przykładem są np. kościelne nakrycia głowy. Generalnie czapki jako takie i w różnej odmianie były charakterystyczne dla wielu dawnych rodów, plemion, a nawet narodów, czego doskonałym przykładem są np. kołpaki lub jarmułki. Niezależnie od czasów, czapki dopasowywano do kształtu głowy, dzięki czemu – odpowiednio wystylizowane – podkreślały urodę (w przypadku kobiet). Były też od zawsze swoistym znakiem rozpoznawczym identyfikującym noszącego z daną grupą.
Aby Wasz doping był gorący!
I tak jest dzisiaj właśnie w przypadku kibiców piłkarskich. Jakkolwiek na trybunach najczęściej widać klubowe/reprezentacyjne bejsbolówki, to wraz z nadejściem chłodniejszych pór roku ich miejsce zajmują właśnie czapki zimowe. Sprawdzają się idealnie, gdy rozgrzane głowy niosą piłkarzy gorącym dopingiem. Jak wiadomo najwięcej ciepła ludzki organizm traci poprzez stopy i właśnie głowę, stąd potrzeba chronienia tej części ciała jest wręcz kluczowa, jeżeli sukcesu drużyny nie zamierzamy po meczu „świętować” (czytaj odchorować) w łóżku, z termometrem pod pachą.
Współczesne czapki zimowe mają różne kroje, stąd można wyróżnić ich kilka rodzajów, na czele z klasycznymi, wywijanymi oraz – nadal bardzo popularnymi – czapkami z pomponami. Czapki klasyczne to prosto skrojony kawałek tkaniny, który w miarę ściśle przylega do głowy i nie ma zbędnych urozmaiceń. To najbardziej klasyczny rodzaj czapki zimowej. Czapki wywijane to też sprawdzona forma tego okrycia głowy. Wywijanki – podobnie jak czapki klasyczne – są bardzo ciepłe i z racji możliwości ich wywijania można dopasować je do głów różnego rodzaju. Z tej perspektywy można stwierdzić, że – pomijając czapki dziecięce – są uniwersalne i dlatego cieszą się wciąż wielką popularnością. Co ciekawe, wywijane czapki zimowe to hit obecnego sezonu. Jak widać klasyka jest nieśmiertelna! Skoro jesteśmy przy dzieciach zadbajmy również o nie. Tutaj sprawdzą się czapki z pomponem (lub bez), które – z racji „targetowania” ich na najmłodszych – często są niezwykle barwne oraz okraszone przeróżnymi wzorami i nieraz wyrafinowanym haftem.
Co istotne, współczesne technologie nanoszenia druku są wykorzystywane w produkcji czapek wszelkiego rodzaju. Pomijając klubowe bejsbolówki (pierwotnie znane z amerykańskiej NBA), to właśnie na czapkach zimowych widać doskonale potencjał współczesnych technologii. Tak, kochani – w obecnych czasach to, jak będzie wyglądała wasza zimowa czapka kibicowska zależy od Was. A dokładniej od waszej wyobraźni. Czapka barwówka? Oczywiście. Znakowanie haftem? Jasne. A może wzór żakardowy? Jest pewne, że gdyby żył śp. pan Jacquard (Żakard), byłby z tej możliwości zadowolony!
A jeżeli nie wierzycie, że niepozorna zimowa czapka kibicowska potrafi wzbudzić potężne emocje, to proponujemy – na waszą odpowiedzialność! – przeprowadzenie prostego eksperymentu. Proszę wybrać się na mecz Wisła vs. Cracovia, z żoną/partnerką i dziećmi oraz – co ważne dla powodzenia eksperymentu – z teściową i następnie tę ostatnią „ubrać” w czapkę legionistów i posadzić w sektorze kibiców Wisły. Teraz rozumiecie? ;-)