Ostatnio zaprezentowaliśmy Wam solidną porcję skandali w jakich uczestniczyli znani piłkarze, ale ponieważ temat nie jest wyczerpany (i nigdy nie będzie) poniżej możecie poznać porcję kolejnych – niektóre naprawdę robią wrażenie. Tak więc proponujemy uzbroić się w ulubione napoje, czy to gorące, czy też zimne i poświęcić kilka minut na lekturę, przy której nie raz na Waszych facjatach pojawi się szyderczy uśmieszek. Zaczynamy z grubej rury.
Wstydliwa seksualna przygoda „prawdziwego” Ronaldo z kokainką w tle.
Tak jest, zaczniemy od tego najlepszego, prawdziwego Ronaldo. Dlaczego prawdziwego? Bo Ronaldo był tylko jeden, obecny gwiazdor z Portugalii, świetny piłkarz i w zasadzie też żywa legenda nazywa się Cristiano Ronaldo. No dobra, ten który był bohaterem mojego dzieciństwa też miał de facto nieco inne personalia (Ronaldo Luis Nazario de Lima), ale dla mnie jest tym prawdziwym. Tak czy siak, trafiła mu się zaskakująca przygoda.
Pan Ronaldo pewnego razu postanowił zaholować do domku trzy panienki. Zapowiadało się na klasyczny hattrick. Po przybyciu na miejsce okazało się, że są to de facto… transwestyci. Gdy Ronaldo opadły getry z wrażenia te/ci panie/panowie zażądali od niego rzekomo tłustej sumki za utrzymanie wpadki w tajemnicy. Tak przynajmniej tłumaczył się sam bohater tego skandalu, gdy sprawa ujrzała światło dzienne. Co ciekawe bohaterowie drugoplanowi, w postaci trzech „pań” twierdziły, że to wymysł i Ronaldo doskonale wiedział z kim ma do czynienia. Według nich nawet wesoło wciągał z nimi kokainkę…

Naćpany bramkarz bronił czterech kątów przed ojcem-włamywaczem.
Skoro już „popłynęliśmy z tematem” to wspomnijmy o innym fanie narkotyku bogaczy. Całkiem solidny australijski bramkarz, Mark Bosnich, był zmuszony „stanąć w prawdzie” i przyznać się do uzależnienia od kokainy. Bosnich ujawnił, że jego podejście do kwestii nałogu zmieniło się po tym, gdy naćpany do nieprzytomności pomylił swojego staruszka ze złodziejem, który wtargnął do jego domu. Ućpany synek wycelował w „napastnika” broń, ale w porę zorientował się, że mierzy we własnego rodzica! To był dla Bosnicha moment przełomowy, po którym już nigdy nic nie było takie samo w jego życiu.
Piłkarze reprezentacji Izraela trenują przed meczem na prostytutkach. Efekt? Łomot do zera!
Ten skandal wyszedł na jaw tuż po tym, jak z posady trenera reprezentacji Izraela w piłce nożnej zrezygnował Schlomo Scharf. Ujawnił on, że powodem jego decyzji były m.in. odrażające według niego przypadki zachowywania się jego podopiecznych. Otóż przed dwumeczem z Danią żydowscy piłkarze postanowili potrenować z prostytutkami, które zaprosili do swoich pokojów hotelowych. Co istotne, trenowali na damach lekkich obyczajów zarówno także przed meczem rewanżowym, w Kopenhadze. Kadrowicze Izraela powinni znacznie więcej czasu poświęcać na trening kondycyjny, a nie na trening z pił(ecz)kami.
Miał papiery na wielkiego bramkarza – przekwalifikował się na mordercę
Sprawa dotyczy utalentowanego bramkarza i jego ciężarnej kochanki. Stojący w bramce brazylijskiej potęgi piłkarskiej, Flamengo, Bruno Fernandes już na pierwszej randce spłodził dziecko Elizie Samudio. Para następnie się rozstała, ale doszło do tragedii, gdy kobieta poinformowała piłkarza, że jest w ciąży i zamierza urodzić i wychować dziecko. Fernandes wpadł w furię. Kilka razy groził byłej partnerce, ale w końcu uznał, że należy przejść od słów do czynów. W tym celu zbratał się z byłym gliniarzem, niejakim Santosem (tam Santosów jak u nas Kowalskich i Nowaków), a następnie dwaj degeneraci zwabili panią Samudio w ustronne miejsce, gdzie ją po prostu zamordowali. W świetle tych zdarzeń już chyba nikogo nie interesuje, że moralny degenerat Fernandes według znawców i ekspertów miał papiery na wielkiego bramkarza.
Selekcjoner francuskiej kadry narzeka za zbyt obfity urodzaj „rosłych czarnuchów”
Polityczna poprawność i wielki skandal po słowach selekcjonera reprezentacji Francji, Laurenta Blanca. Otóż ten jako ówczesny szef kadry, w otoczeniu najbliższych współpracowników swojego sztabu żalił się, że reprezentacja potrzebuje więcej doskonale wyszkolonych technicznie piłkarzy, a do dyspozycji ma de facto tylko dużo „rosłych czarnuchów”. Sprawa odbiła się szerokim echem zwłaszcza na łamach francuskich czasopism sportowych i mediów internetowych, ale słowa Blanca nie zwolniły go z posady trenera kadry narodowej. Dopiero w 2012 roku zastąpił go obecny selekcjoner „Trójkolorowych”, Didier Deschamps. Słowa Blanca o piłkarzach skomentował Arsene Wenger – był on nimi oburzony, ale zaznaczył jednocześnie, że nie wierzy, iż Blanc jest rasistą.

Harce na golasa, prostytutki, oszukana żona i… duchy!
Sprawa nie dotyczy jakiegoś znanego gwiazdora, ba! Dotyczy jakiego piłkarskiego peta z peruwiańskiej drużyny klubowej Inti Gas Deportes, Carlosa „Kukina” Floresa. Ale zasługuje na uznanie. Pan Flores został zatrzymany przez policję w 2010 roku, ponieważ hasał na golasa po ulicach miasta Huamanga, w którym to mieszkał. Przyłapany „Kukin” tłumaczył się tym, iż negliż jest wymuszony potrzebą oszukania żonki. Miała ona uwierzyć, że to duchy zerwały z jej mężusia fatałaszki i ganiały go morderczymi przebieżkami po mieście. De facto Flores zabawiał się z prostytutkami, ale te go ograły – zgarnęły jego ciuchy i zażądały forsy za ich oddanie, jak i utrzymanie całej sprawy w tajemnicy. „Kukin” chyba nie posłuchał…
Mamy i miejsce dla wyrodnego sędziego. Weźmy sobie pierwszego z brzegu… korupcja? Czemu nas to nie dziwi?
Pan Edilson Pereira de Carvalho – bez obaw, to nie żaden kumpel ze slumsów Edisona Luisa Nazario de Limy (Ronaldo), ale sędzia, też z kraju kanarków. Otóż jeden z magazynów ujawnił wielką aferę korupcyjną. Wspomniany arbiter ustawiał wiele meczów pucharowych, jak i ligowych. Zachęcił go do tego pewien biznesmen, który chciał ugrać sporą sumkę na zakładach piłkarskich. No i pewnie zarobił, a wyrodny mistrz sędziowania z kolei został usunięty z grona arbitrów, w tym międzynarodowych. Nie wiemy co robi teraz. Kanarki ćwierkają, że gra na zakładach piłkarskich.
Brazylijski snajper upolował królową rodzimej sceny porno.
Jakiś duży wysyp Brazylijczyków gdy przychodzi do skandali związanych z panienkami i dragami. I tak jest tym razem, no cóż, nic na to nie poradzimy – to pewnie wina gorącej latynoamerykańskiej krwi. Taka zapewne płynęła w żyłach brazylijskiej (roz)gwiazdy filmów „P”, jak ”Przygodowych”, niejakiej Pameli Butt (Anderson z d*pą zamiast twarzy?). Ćwiczył na niej karne Vagner Love (zrozumiałe – nazwisko zobowiązuje), a nagrania z zamkniętej „sesji treningowej” wyciekły do Internetu. Co ciekawe, ten fakt bardziej rozzłościł Pamelę Butt – gorąca aktoreczka powiedziała, że przywołało to niemiłe wspomnienia, ponieważ Vagner Love nie zapłacił jej wówczas za „trening”. Oburzenie całkiem zrozumiałe i poparte logicznie, zwłaszcza, że za podobne wygibasy z zawodowcami na planie filmowym pani Butt było wypłacane odpowiednie honorarium.
Angielski Szpakowski zieje rasizmem względem Murzynów, a dokładniej jednego. Myślał, że nikt nie słyszy.
Skojarzenie ze Szpakowskim na zasadzie, że obaj panowie to ikony w swoich krajach – chodzi o Rona Atkinsona z Wielkiej Brytanii. Nie chodziło nam bynajmniej o imitowanie lapsusów językowych naszego pana Darka (pozdrawiamy). Sprawa dotyczy poważniejszej kwestii. Otóż ten ceniony brytyjski spiker meczowy ostro pojechał czarnoskórego reprezentanta Francji i wówczas piłkarza klubowego angielskiej Chelsea, Marcela Desailly’ego – nazwał go „leniwym czarnuchem”. Panu Atkinsonowi nie podobało się zbyt małe zaangażowanie Francuza w grę. Działo się to podczas meczu z AS Monaco w Lidze Mistrzów. Wybuchł skandal, a krewki spiker wraz z włodarzami stacji telewizyjnej dla której ów komentował mecze uznali, że rozejdą się po dżentelmeńsku i zakończyli współpracę. Oczywiście Ron Atkinson przeprosił za swoje słowa. Tłumaczył się tym, że pracował z wieloma czarnoskórymi piłkarzami i nigdy wcześniej nie zdarzały mu się takie wpadki. Bo udawało mu się pewnie trzymać język za zębami…
Jeden z najlepszych bramkarzy w historii futbolu jednym z najgorszych mężów i ojców.
Jakoś nie pamiętamy, aby Oliver Khan dostał kiedyś zbyt mocno piłką w głowę, ale tylko tym mógłby się tłumaczyć z poniższego zachowania (gdyby chciał zamaskować po prostu swój wyrodny charakter jako partnera i ojca). Otóż legenda niemieckiej reprezentacji i Bayernu Monachium rzucił swoją ciężarną żonę, Simonę, dla niejakiej Vereny Kerth, barmanki, która miała opinię hmmm, jakby to powiedzieć delikatnie…może niech będzie, że latawicy. O tym skandalu rodzinnym Olivera Khana rozpisywały się namiętnie liczne niemieckie brukowce, a w sprawie głos zabrał nawet były protegowany niemieckiego bramkarza, menedżer Bayernu Monachium, Uli Hoeness. Stwierdził on, że zebrało mu się na solidne wymioty, jak dowiedział się, co nabroił słynący z agresji na boisku Oliver Khan. Bramkarza zlinczowały także solidnie krajowe media. Na tle innych afer piłkarskich ta jawi się zaledwie jako sprzeczka w rodzinie.

Była to co prawda druga część przypadkowych smaczków ze świata futbolowych skandali, ale i tak w powyższym tekście poruszyliśmy zaledwie wierzchołek góry lodowej. Świat piłki nożnej wraz z dużą rozpoznawalnością i pieniędzmi przyciąga także „złe wibracje”, które potrafią zakręcić największymi tuzami sceny piłkarskiej. W zasadzie nawet tutaj panuje jakiś podział ról i specjalizacja – piłkarze smakują w panienkach, a sędziowie w pieniążkach. Do tematu na pewno w przyszłości wrócimy, ponieważ zakładamy, że się Wam podobało i chcecie więcej.